Pojawiam
się i znikam... Tym razem choróbsko mnie dopadło tak, że aż kompletnie
zaniemogłam i spędziłam tydzień pod kołderką. Dzisiaj pierwszy dzień od
tego czasu w szkole, a i tak dalej wyglądam jak truposz. Inni również,
niestety, utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Mój biedny nos woła o
pomstę do nieba... Nigdy jeszcze nie był tak zmasakrowany - calutki
obtarty, ale żeby tego było mało to z krwawiącym, potocznie zwanym
zimnem, na szczęście już drożny. To i tak nieważne, bo mówię jakbym była
w punkcie kulminacyjnym choroby.
To tyle z mojej "chorej relacji"...
Nie... Jednak to nie wszystko. Choruje mi także laptop :(. Mam na nim
jedno wielkie, absolutne NIC, oczywiście oprócz antywirusa,
przeglądarki, poczty, gadu-gadu, które powoli zastępuje mi facebook,
pakietu Office i kilku niezbędnych sterowników, bez których nie dałabym
rady do Was teraz pisać :). Zawiesza się przy wyłączaniu i nie mam
pojęcia, co to może być. Planuję dla Was sporo postów, ale muszę zdobyć
pokaźny wór wolnego czasu, żeby zrobić dobre zdjęcia, obrobić je,
spłodzić esej o tym, co sfotografowałam, przejrzeć notkę i dopiero
wrzucić. Być może stanie się to w weekend, chyba że będę miała wtedy
randkę z "Granicą" - się zobaczy ;).
Jak podobają się Wam takie luźne notki? Chcecie więcej ;)?
Xoxo ♥
Noście już ciepłe sweterki, bo pogoda zdradliwa ♥
A przy ciepłej herbatce posłuchajcie... ♫♫♫
to chyba taka pora roku, że każdego dopada choroba:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
"Niemarznodupnej", hihihi ;) zdrówka dla Ciebie i laptopka ;)
OdpowiedzUsuńwracaj do zdrowia i do nas szybko :*
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuń