wtorek, 2 lipca 2013

Fighterka kontra cienie pod oczami

Specjalnie na prośbę Magdaleny N. przybywam do Was z propozycją makijażu dla osób mających problem z cieniami pod oczami.
To pierwsza notatka z serii "Fighterka kontra ...". Będę dodawać w niej także rady od siebie, które powinny pomóc uporać się Wam z problemem poruszanym w poście.

Cienie pod oczami nie są moją zmorą, jednak jak każdy, mam zaciemnienia w tej okolicy.

 Kluczową sprawą w walce z cieniami jest odpowiedni dobór korektora, który będzie spełniał trzy bardzo istotne warunki:
  1. konsystencja (polecane są płynne np. w pędzelku)
  2. kolor ( żółtawy odcień powinien zamaskować fioletowe cienie, różowawy natomiast bardziej zielone; kolor można uśrednić, jeśli macie problem z obydwiema barwami cieni ;) )
  3. krycie (zmniejszy natężenie wrogiego koloru)
Jeśli już znajdziecie odpowiedni produkt, zaaplikujcie go na podkówki, a resztę produktu rozprowadźcie blisko oka u nasady nosa, na powiekę oraz w zewnętrznym kąciku, bo tam również często występują zasinienia.


 Kolejny etap to przypudrowanie okolicy pod oczami. Ten krok jest konieczny, lecz niestety często się go pomija. Nieprzypudrowany korektor szybko zbierze się w załamaniach i będzie nieestetycznie wyglądał. Wybierzcie puder, który nie przesuszy delikatnej skóry wokół oczu.


 Przystępujemy do kolorowania powieki. Jeśli znalazłyście odpowiedni korektor, to możecie szaleć z tęczą barw do woli :). Jeśli jednak jesteście na etapie poszukiwań i Wasze podkówki nie są dobrze zakamuflowane, unikałabym cieni w kolorze... waszych cieni - pod oczami oczywiście ;). Wtedy nie będziecie ściągać uwagi na barwę, która sprawia wam problemy.
Zaproponowałam Wam dzisiaj (a przede wszystkim Magdalenie :)) bardzo neutralny makijaż, który nie ma w sobie żadnych fioletowych, czerwonawych, niebieskich i zielonych tonów, czyli nie ma na powiece tego, co możemy mieć pod nią dzięki podkówkom ;). Nie będzie więc wydobywał problemu, który staramy się ukryć. Zrezygnowałam z podkreślenia dolnej powieki, aby jeszcze bardziej nie wzmacniać zacienienia tego obszaru. Zamiast tego na linii wodnej znalazła się jasnobłękitna kredka, która optycznie odświeżyła i otworzyła oko. Jak wiemy, jest to nam potrzebne - oczy z sińcami wiecznie wyglądają na niewyspane i zmęczone. Kolejną sprawą jest rozjaśnienie 1/3 oka (cały wewnętrzny kącik i okolica ;)), która wyczyści obszar powieki i przyciągnie uwagę do dalszego cieniowania :)
Wybrałam paletkę Sleeka Au Naturel - cieniem Nougat omiotłam wewnętrzną części powieki, zmieszanym Cappuccino i Bark podkreśliłam załamanie, cieniem Taupe rozświetliłam 2/3 powieki, tam, gdzie nie znalazł się Nougat, Noir wylądował w opcji bardzo roztartej tuż przy rzęsach i w zewnętrznym kąciku.

                                            PO                                                                  PRZED

Kosmetyki, które pomogły mi osiągnąć cel :)


  • wybrane cienie z paletki Sleek Au Naturel - pierwsza paletka Sleeka i na pewno nie ostatnia :D
  • korektor Maybelline Pure.Cover Mineral - korektor idealny, tylko kolor niekoniecznie do końca dobrany dla mnie ;)
  • kredka Pierre René nr 16 - ma bardzo ciekawy kolor, idealnie spisuje się na linii wodnej
  • cień MNY Maybelline w kolorze 900A - skoncentrowany w wewnętrznej części powieki i roztarty na całej jako cień bazowy
  • tusz Essence Get BIG! Lashes Volume Curl - nie jest gwiazdą zdjęcia ;) nie przyczynił się do zwalczenia problemu cieni pod oczami, ale do tego, że jestem zadowolona ze swoich rzęs w tym makijażu ;)

A Ty masz z czymś problem? Dzięki Tobie może powstać kolejny post z serii "Fighterka kontra ..."! Pisz, a spróbuję wysilić swoje szare komórki i Ci pomóc :)
Xoxo ♥

24 komentarze:

  1. Ja używam tylko korektora z oriflame i jestem zadowolona;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się zamawiać takie rzeczy z Ori albo Avonu i tym samym kupuję tylko w drogerii. Swoją drogą kolor i tak jest do kitu ;)

      Usuń
  2. Chciałabym mieć takie małe cienie pod oczami!:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przydatny post :) makijaż bardzo fajny, odświeża spojrzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lurcze musze się tego nauczyć i wprowadzić w życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba się tego uczyć, wystarczy zajrzeć na mego bloga ;)

      Usuń
  5. Muszę wypróbować ten korektor Maybelline, a paletka Sleek Au Naturel również zaplanowana w moich zakupach, mam tylko nadzieję, że cienie są delikatne i nie uczulają, bo mam bardzo wrażliwe oczy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego korektora już daaawno nie widziałam w drogerii. Zamiast niego pojawił się Affinitone. Przynajmniej w moim Rossmannie...
      Nie wypowiem się na temat Sleeka pod kątem uczulenia, bo nie jestem wrażliwa na takie rzeczy ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Ja mam duuużo większe niestety;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj je przykamuflować ;)
      Na pewno Ci się uda :D

      Usuń
  7. dziękuję Ci bardzo :) mam ten korektor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę :) Masz może jeszcze jakiś pomysł? Pisz koniecznie :D
      Jest bardzo dobry, ale mogłam wziąć jaśniejszy ;)

      Usuń
    2. Proszę bardzo :) Masz może jeszcze jakiś pomysł? Pisz koniecznie :D
      Jest bardzo dobry, ale mogłam wziąć jaśniejszy ;)

      Usuń
    3. niestety jedynie domowe zabiegi robię jak okład z ogórka czy kostki lodu. Jeśli chodzi o kosmetyki to tylko ten korektor stosuję. Kremy itd nic nie dają :/ Ja cienie mam o wiele większe :/ strasznie ich nie lubię :/

      Usuń
  8. Bardzo ładnie zamaskowane :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny "przepis":) Chętnie skorzystam, żeby zatuszować cienie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego "gotowania" ;)
      Oby nie wyszedł zakalec, bo będzie wina przepisu ;)

      Usuń

Bardzo Ci dziękuję za każdy szczery komentarz.
Na każdy staram się odpowiedzieć pod postem :)
Jeśli chcesz zostać na dłużej - zaobserwuj :)
Daruj sobie ogólny i nieodnoszący się do posta komentarz w zestawie z autoreklamą, bo mnie do siebie zniechęcasz.