Na wstępie zapraszam do zakładki WYMIANKA (dokładka) :)
- puder prasowany Constance Carroll w odcieniu 3 Translucent - ogromy, bo aż 17g! Miał idealny kolor, który jako jedyny nie ciemniał na mojej twarzy ( półtransparentny, ciężko mi dobrać inny ;) ), mało solidne opakowanie. Nie zmatowił skóry od świtu do nocy, ale dość poprawnie od rana do ok. godziny 15/16 bez poprawek :). Nie jestem do końca przekonana, czy ma godnego zastępcę, ale o tym dowiecie się w swoich czasie ;).
- mus do ciała Farmona brzoskwinia & mango - zapach moim zdaniem to prawdziwa, żywa esencja lata. Zapach baaaaardzo intensywny , owocowy, który w połowie opakowania sprawia, że miałam już go dość. Ufff... zmęczyłam słoiczek, ale jestem pewna, że nie mogłabym zużyć kolejnego w krótkim odstępie czasu i pewnie w ogóle ;). Wydajność była na dobrym poziomie, ponieważ niewielka ilość wystarczyła na pokrycie sporej partii ciała. Ładnie się rozprowadzał, ale jeśli nałożyło się go nawet odrobinkę za dużo, to wchłaniał się i wchłaniał, i wchłaniał, i w końcu trochę się lepił do ubrania. Jednak utwierdziłam się w przekonaniu, że owocowe zapachy maseł, balsamów i musów do ciała nie są w 100% przeznaczone dla mnie ;).
- żel micelarny BeBeauty Hydro Effect do mycia i demakijażu - fajny kosmetyk (recenzja TUTAJ), ale chyba do niego nie wrócę. Zdradziłam go z mydłem siarkowym ;)
- maść Tribiotic - pomaga walczyć z uporczywą masakrą na twarzy, o której również planuję zrobić Wam posta, ale będzie to notka tylko dla czytelników o mocnych nerwach ;).
- żel po prysznic Wellness&Beauty czarny pieprz i kardamon - już o nim pisałam dwa zdania w notce przedstawiającej żele, żeliki i inne specyfiki do mycia. Wielbiłam go za zapach winogronowych mentosów ;). Pienił się całkiem ok, ale nie jakoś fantastycznie. Poza zapachem niestety żadna rewelacja.
- żel pod prysznic Ziaja z serii Sopot Spa - również i o nim pisałam w żelach, żelikach i innych specyfikach do mycia. Zapach świetny, niepowtarzalny, tak jak masło, którego również swojego czasu używałam. Jednak poza tym to słabo pieniący się bubel, przez co pół litrowa butelka zniknęła w oka mgnieniu... Przy dłuższym użytkowaniu miałam wrażenie, że wysusza skórę. Spodziewałam się czegoś lepszego. Słabeusz i tyle...
Używałyście? Lubicie, a może nienawidzicie? Piszcie w komentarzach :)
Xoxo ♥
Mój ukochany żel. :D Ja go nigdy nie zdradzę
OdpowiedzUsuńJa tam lubię te żele z Ziaji. Choć przy dłuższym stosowaniu faktycznie trochę wysuszają skórę:(
OdpowiedzUsuń