Oto dzisiaj wreszcie nastał koniec matur! Takiego stresu jak dzisiaj to jeszcze w maju nie miałam. Ale udało się całkiem nieźle zdać angielski :). Teraz mogę się polenić, nadrobić blogowe i serialowe zaległości, a do Was przybywam z denkiem :)
Niestety i ulubieńcy się czasem kończą ;)
- szampon wzmacniający Joanna Rzepa - uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam :). Ładnie pachnie, fajnie myje, dobrze się pieni, starcza na długo. W użyciu moje opakowanie nr x ;)
- żel pod prysznic Original Source - cudny, niepowtarzalny zapach i za to go uwielbiałam. Niestety nie utrzymywał się długo, a szkoda. Zima się skończyła (choć u mnie mamy za oknem jesień), więc i na niego przyszła pora. Świetnie się pienił i wystarczył na długo.
- płyn micelarny do demakijażu Bourjois - genialny. Dzięki niemu przestałam męczyć się z mleczkami. Znalazłam jego biedronkowego zastępcę, który robił dokładnie to samo, był trzy razy tańszy i do tego jeszcze o wiele ładniej pachniał, ale go wycofują :(. A żem się nacieszyła...
- tusz Essence Multi Action - przepiękne wydłużenie, podkręcenie i pogrubienie też dla mnie satysfakcjonujące ;). Świetny, ale już nie mam do niego dostępu stacjonarnie :(
- kakaowe masło do ciała Perfecty - budyniowa konsystencja i taki sam zapach. Mniam ;). Bardzo lubiłam go używać w chłodniejsze dni. Teraz przyda się coś lżejszego :)
- zmywacz do paznokci w płatkach Wibo - fajny wynalazek. Bardzo tłusty, ale skórki dzięki temu wyglądały nieźle ;)
- pomadka Bebe w wersji klasycznej - bardzo przydatna w miesiącach zimowych. Potem trochę ją męczyłam i zdradziłam z żurawinową Niveą ;)
Na dzisiaj to tyle. Życzcie mi udanego weekendowego grilla i przyjemnego oczekiwania na wyniki matur ;)
Xoxo ♥
Pozdrowienia dla Michała śledzącego mego bloga ;)
Pozdrowienia dla Michała śledzącego mego bloga ;)