Przybiegam do Was z szybciutką denkową recenzją pewnego cienia - wiem, wiem, łał, łał, drugi raz u mnie kolorówka, zaraz po cieniach w musie Rimmela ;). Dzisiejszego towarzysza miałam w kolorze 29C Mat Ivory. Był to śliczny, beżowy, cielaczkowy kolor. Opakowanie dość standardowe, czarne z przeźroczystym wieczkiem. W środku oprócz kosmetyku widzimy aplikator, którego zdarzało mi się użyć. Jednak długość jego rączki była koszmarna - uciekał z łapek w tempie ekspresowym ;). Gąbeczka, tak jak zwykły aplikator, radziła sobie dobrze z rozprowadzaniem cienia. Sam produkt uwielbiałam nakładać palcem, ponieważ był w dotyku jak satyna ;). Bardzo dobrze sprawdzał się na całą powiekę jako cień bazowy, ale jako dzienna solówka też nieźle sobie radził. W ciemniejszym makijażu nadawał się do rozjaśnienia kącików. Na moich dość tłustych powiekach trzymał się zadowalająco, choć nie cały Boży dzień. Natomiast na bazie dawał radę całkowicie ;)
Polecam koleżkę, bo przyjemnie mi się go używało i ładnie ze mną współpracował, pomijając felerną długość trzonka aplikatora ;)
Xoxo moje Babeczki ♥
mam ten i jego pbrązowego brata:) moje ulubione do dziennego makijażu:)
OdpowiedzUsuńŻadnego innego nie miałam, ale jeśli reszta jest tak samo dobra, to pewnie któregoś dnia się skuszę ;)
UsuńCiekawy cień. Ja mam dużo cieni bo mam paletę 120 kolorów, parę paletek z W7, jakiś Avon, kilka luźnych z Inglota. Może jak uda mi się zużyć to go zakupię, bo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie wzięłam się do kompletowania Inglota ani nie zebrałam funduszy na paletę z setką. Jedynym moim osiągnięciem jest Sleek Au Naturel ;). Ten cień kupiłam zupełnie przypadkiem, dorzucając go do jakiegoś zamówienia z Allegro i wtedy wyszło sporo taniej niż w np. Rossmannie :)
UsuńNie próbowałam cieni z Manhatan'a
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://haveadreamm.blogspot.com/
Swietny kolorek :)
OdpowiedzUsuń